Weteran
Białowłosy podszedł do grupki ludzi, cały czas z chmurką latającą nad nim. Spojrzał po każdym i zauważył, że sprawy się nieco uspokoiły. Postanowił zapytać:
- To jak teraz... Czy zamierzacie... Ugh, warto byłoby dowiedzieć się co tu jest grane. Czy zamierzacie współpracować? - zwrócił się do wszystkich zebranych, nieco nieudolnie dobierając słowa, ale nie mając złych zamiarów.
Offline
Weteran
Darkar trochę nie rozumiał zachowania kobiety będącej prawdopodobnie wiedźmą, oraz tajemniczego gościa. Śmierć jak śmierć, jego zdaniem spinali dupy jakby zabił co najmniej jakąś królową. W sumie raz zdarzyło mu się zabić królową, ale nie był to teraz czas na wspominanie tego.
-Dobrze, a więc możemy zrobić tak. Wy się zachowujecie, jakbym miał wszystkich zaraz pozabijać. Too jaa teraz odłożę powoli ten miecz, wy go sobie przechowacie i przestaniemy się zachowywać jak banda pijanych bandytów, ponieważ mamy teraz nieco ważniejsze problemy. Co wy na to? Bo Białowłosy dobrze gada, powinniśmy coś zacząć robić.
Spojrzał na Białowłosego. Chociaż on jeden nie traktował go jak psychopatę. Poniekąd popełniał błąd, ale Darkar zawsze był niepoprawnie pozytywnym psychopatą.
Wiedźma mogła zwrócić uwagę na dziwne zjawisko. Otóż krople zaczęły omijać barierę i celowo uderzać w czarownicę, tym samym udaremniając efekt zaklęcia. Było to dość interesujące zjawisko i wyglądało właściwie dość komicznie. Z kolei chmurka nad głową Białowłosego zaczęła działać jak chmura działać powinna. Tryskała wodą. Deszcz ewidentnie ich nie lubił.
Ostatnio edytowany przez Domi7777 (2017-06-15 17:38:06)
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Marsen napisał:
Kucnął przy brzegu, aby mieć widok na całe zajście i jednocześnie nie do końca być widocznym dla ludzi upozycjonowanych niżej. Po cichu załadował nowe pociski do swojego rewolweru i zabezpieczył ponownie, żeby sobie czegoś nie odstrzelić przypadkiem... albo swojego nowemu przyjacielowi.
- Jaki plan?
Mógł usłyszeć przeskakiwanie jakiś części wewnątrz Al'a. Także dziwne pomruki.
Analiza rozpoznawcza.
Cele: człowiek, człowiek, nieznany.
Nastawienie: nieznane.
Broń: pozytywny.
- ostrożność. Podejść. Nawiązać kontakt- powiedział, po czym bardziej jak wąż niż czworonożny, pełznął w dół po piasku, sycząc przy tym w dziwny sposób. Jednak spora odległość ich nadal dzieliła, pewnie ponad 300 metrów.
Offline
Weteran
Aizen ocknął się i ruszył za księciem oraz resztą towarzystwa w stronę przybyłej kobiety. W międzyczasie jego oczy, na nowo czujne i dzikie badały każdego w okolicy od stóp do głów. Gdy zbliżył się do gromadki, czuć było od niego zapach starego potu. To i posklejane kudły irokeza mogły świadczyć o tym że nie mył się od dobrych kilku dni. Może po prostu nie czuł nic bo nie miał nosa?
-Jestem z...
Chwilę sam się zamyślił.
-Viris.
Odrzekł niepewnie odpowiadając na pytanie księcia.
-Nie słyszałeś.
Mówił cicho i ochryple, jakby wciąż starając się oprzytomnieć. Wyglądał na zmęczonego życiem 30 paro letniego robotnika. Z tym że człowiekiem raczej nie był. To mogło już lekko dziwić.
Nastawił uszy i zaczął obserwować okolicę. Gdzieś między koralami przewinął mu się zbliżający się kształt. Tam też skierował wzrok.
Ostatnio edytowany przez Larwa (2017-06-15 17:40:13)
Offline
Weteran
-Mamy tu jakiegoś jasnowidza. Doskonale wiedział, że nie słyszałem nigdy o Viris. Telepatia jakaś?
Deszcz przybierał na siłę. W pewnym momencie krople naprawdę uderzały grupę przybłędów, niczym grad. Zaczęło to nieco boleć Darkara, dosłownie i metaforycznie. Z irytacją rozejrzał się po twarzach ludzi, o emocjach jeszcze bardziej niestabilnych niż u niego samego, wziął miecz znowu do rąk i powiedział.
-Nie wiem jak wy, ale ja nie umiem czarować i dziwi mnie, że wy to robicie bez żadnych składników. Chciałbym jednak przestać moknąć, ponieważ choroba zabija łatwiej niż miecz. Możemy &%$# mać nie stać tutaj i poszukać karczmy?
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
- Hm. - burknął białowłosy i z nagle chmurka odleciała daleko, wyglądało to trochę jakby jakiś duch nagle odgarnął ją i wysłał ją z dużą prędkością w bok. Chmurka rozpłynęła się w deszczu i dołączyła do atmosfery.
- Widzę, że coś ewidentnie chce, żebym się zmoczył. Czy to zasługa przeciwnika...? - rzucił pod nosem i bardzo powolnym ruchem pokręcił głową, był to krótki ruch po którym przeszedł do przedstawienia się.
- Versacio Ginberger. - powiedział i ukłonił się lekko głową.
Offline
Weteran
- Pan..ono przodem. - Ze skrzywioną twarzą skinął kapeluszem w stronę robota jakoby szedł pierwszy. Sam schował rewolwer, chociaż cały czas trzymał na nim dłoń. - U mnie nawiązywanie kontaktu byłoby ciężkie. Z naciskiem na porozumienie.
Offline
Użytkownik
George spojrzał w górę na zachmurzone niebo pełnym goryczy spojrzeniem, a potem zwrócił się do reszty.
-Zgadzam się, że znalezienie schronienia to dobry pomysł, ale byłbym wdzięczny jakbyś schował ten miecz i jakąkolwiek inną broń i nie machał nią przy mnie. -
jeszcze tego mu brakowało, żeby jakiś lunatyk wymachiwał mu przed nosem bronią białą.
Offline
Weteran
Spojrzał na Białowłosego, przypomniał sobie że większość dalej go nie zna, więc uznał że przedstawienie się może nie być najgorszym rozpoczęciem znajomości.
-Miło mi poznać. Jestem Darkar, książe z rodu Larpów. Prawa ręka.... w sumie pewnie i tak nikogo nie obchodzi kim jest jakaś przybłęda. Mówcie mi Darkar I Piękny.
Brzmiało to nieco autoironicznie biorąc pod uwagę stan włosów Darkara i katar, który ciężko było powstrzymać. Darkar jednak po chwili przestał się tym przejmować, ponieważ dostrzegł, że krople dziwnym trafem podążają zawsze w ich stronę i pod nogami mieli już parę kałuży.
Po zasłyszeniu cennej u wagi o mieczu, powiedział odruchowo "No tak, oczywiście" i chciał go schować do pochwy, ale to znowu mu przypomniało, że nie ma pochwy w spodniach, a jego płeć nie uwzględniła jej biologicznie.
-...Oczywiście, że go chętnie schowam, jeśli będę miał gdzie. Nie wiem, wyobraźcie sobie, że wcale tego ostrze nie mam, czy coś.
Ostatnio edytowany przez Domi7777 (2017-06-15 17:53:23)
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Robot jak poparzony podbiegł do jednej ze skał, by znaleźć choć chwilowe schronienie przed deszczem, choć starał się do zrobić tak, by nadal nic go nie wykryło. Zwinął się tak, że okrył się ogonem i wyglądał jak bardziej ozdobny kołpak.
ZAGROŻENIE: woda
Wprowadzanie systemów obronnych...
Inicjalizacja procesów...
Proces: wprowadzanie ochrona: wodoodporność
Uruchamianie nanobotów...
Natomiast Soddie widział tylko, że robot uciekł przed deszczem do schronienia, spokojnie zwinął się dość przylegająco w kłębek.
Offline
Królowa psychopatów
Kobieta na deszcz przenikający przez jej 'parasol' zareagowała natychmiast, chowając księgę pod wodoodporny skórzany płaszcz.
- kimkolwiek jesteście, jeśli nie zamierzacie mi zrobić krzywdy możemy razem znaleźć jakieś schronienie... - mruknęła - pytanie tylko gdzie... tu nawet nie ma drzew...
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Darkar rozejrzał się, zauważył tylko dużo korali i glonów. Gdyby byli kilka razy mniejsi, może i by się coś znalazło. Ale niestety nie są. Wtem jednak dostrzegł w oddali coś, co wyglądało jak budynek, a obok wykoszony teren, niczym jakaś droga.
-Słuchajcie, marzenia się spełniają. Widzę cywilizację! - Powiedział dumny, wskazując palcem w stronę drewnianej chaty.
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
-Tam coś łaziło wśród skał.
Mokre włosy wpadały Aizenowi do oczu, ale nie dbał o to. Dziękował sam nie wiedział komu za deszcz. A raczej chmury które zasłoniły rażące słońce.
-Nikt nie jest tutejszy?
Zwrócił się do nowo poznanych sam zadziwiony swoją znajomością dziwnego języka w jakim mówił. Z jednej strony miał cichą nadzieję się obudzić. Z drugiej strony pragnienie by się nie obudzić. Sam nie wiedział co czuł.
-Tam w oddali? Bezpieczne to?
Sam nie wierzył że rozmawia tak swobodnie z Terranami. Ale chyba nie miał wyboru.
Ostatnio edytowany przez Larwa (2017-06-15 18:01:51)
Offline
Weteran
Z kowboja natomiast zaczęło parować.
- Deszcz... na pustyni. Coś naprawdę się odwaliło tutaj... - Naciągnął mocniej kapelusz, po czym postawił swój kołnierz aby ochronić twarz przed kroplami i ruszył w stronę nieznajomych powolnym krokiem.
Grupa mogła zauważyć stosunkowo niedaleko siebie idącą w ich stronę, ubraną po kowbojsku istotę, która emitowała przez deszcz dosyć mdłą, żółtą poświatę. Mimo, że sam jakby składał się z światła to nie było problemem na niego patrzeć.
Offline
Weteran
Budynek z oddali po chwili się zawalił. Wszystkie marzenia Darkara o dachu nad głową i trunku właśnie się posypały. Po chwili dotarło do niego, co mówił Pan Potwór.
-Coś łaziło? Gdzie dokładnie?
Nogi Darkara nieco zastały, więc chciał zrobić parę kroków wokół by się rozprostować. Niestety, kałuża w której stał nie chciała go puścić.
-Zaraza! Co tu się do cholery dzieje?
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline