Weteran
- Jasne...
Niechętnie przystał na ofertę przewodnika, głównie dlatego iż nie miał pomysłu jak ją odrzucić. Ale przynajmniej miał zarys planu. Odwzajemnił uśmiech przewodnika, może trochę mniej przerażająco a bardziej złośliwie.
- Czyżbym w końcu wiedział coś, czego nie wiesz ty skoro mam naszych... hmmm... gości uraczyć odpowiedziami?
Offline
Królowa psychopatów
- możliwe, w końcu ty tu jesteś Kotolubem, ja tylko mam ich przyprowadzić do Mistrza. - skoncentrował się na kluczeniu po kanale.
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
- Kotolubem?- mruknął, jak na zawołanie- Z pewnością mamy sporo do... omówienia.
Mówiąc to wyprostował się, ale nie wychodził z cienia. Nadal bacznie obserwował z ciemności udając groźnego.
Offline
Weteran
- Psy też lubię. A jeszcze bardziej lubię wilki. Tylko czasami trzeba na nie uważać bo mogą być niebezpieczne.
Niewinnie się uśmiechnął do "rycerza". W co łotrzyk tak właściwie się wpakował?
Offline
Weteran
Wampir trochę niechętnie postąpił krok ku niemu i zdjął hełm, ukazując swoje młode, całkiem szaroskóre i czerwonookie oblicze. Twarz nieco uczłowieczał jego ironiczny uśmieszek.
- Jak dobrze spotkać kogoś z poczuciem humoru w pracy- stwierdził, uwalniając prawą rękę i podając ją do uścisku- Alaric, rycerz Czarnej Róży. Przy okazji łowca nagród lubujący się w kontraktach na nie-ludzi. Wasze kotki i pieski bardzo przyciągają moją uwagę.
Offline
Weteran
Podał dłoń co uścisku. Wampir mógł zauważyć na podanej dłoni nie do końca zmyte resztki albo wczuć ogólny zapach krwi od łotrzyka, aczkolwiek ta krew raczej do złodzieja nie należała.
- Bogdan, przyszły arcymistrz Gildii.
Zerknął na przewodnika, czy w jakiś sposób skomentuje ten żarcik.
- Liczę na owocną i jak najbardziej zyskowną współpracę.
Offline
Weteran
Uścisnął rękę, lecz dość szybko ją wyrwał i cofnął. Dość głośno nabrał powietrza do nosa, jego zęby szybko się wydłużyły co widać było gdy lekko je wyszczerzył, i dziwne, czerwonawe żyły bardzo widoczne na tle jego szarej skóry pojawiły się na skroniach i gardle. Cofnął się dwa kroki, zamykając oczy i lekko drżąc, trochę głośno oddychał. Może po 5-6 sekundach otworzył oczy i opanował drgawki, czerwień była bardzo jasna.
- Poradziliście sobie krwawo z tą wilkołaczycą?- wychrypiał, co utrudniały mu kły, które próbował chyba schować sądząc po dziwnej mimice i napięciu. Widać było że lekko wyprowadziło go to z równowagi.
Offline
Weteran
Trochę się cofnął, zdziwiony, żeby nie powiedzieć przerażony zachowaniem rycerza Czarnej Róży. Jednak po paru sekundach sytuacja zdawała się być trochę uspokojona.
- Trochę jej pomogliśmy w szczerej rozmowie. Nic wielkiego.
Uśmiechnął się trochę na piękne wspomnienie torturowania dziewczynki i jej krzyków. Jednak to nie była pora na zagłębianie się w pięknych wspomnieniach jako że wampir przed nim prawie się chyba przemienił i pewnie by ich pozabijał. Trochę niezręcznie.
- To.... idziemy dalej?
Offline
Weteran
Odsunął swoją podaną wcześniej rękę z daleka od siebie. Widać było, że mu mija, bo żyły zaczęły łagodnieć i stopniowo zanikać, a kły jakby na nie spojrzeć dosłownie wsunęły się w górną szczękę wampira, choć wyraz twarzy był nadal bardzo spięty i siłą rzeczy lekko groźny, a oczy dziko błyszczały.
- Tak... tak, nie traćmy czasu. Zaraz mi przejdzie...- powiedział, choć chyba sam sobie nie wierzył i założył hełm, uprzednio wycierając dłoń o biodro licząc, że to usunie fragmenty zaschniętej krwi. Z hełmem na głowie, postąpił ku nim krok pokazując gotowość do marszu.
Offline
Królowa psychopatów
Przewodnik wprowadził ich do głównego zbiornika na którym na platformach drewnianych unosiły się stoliki z krzesłami. Wszystkie platformy były ze sobą połączone, tak że kelnerki swobodnie między nimi przechodziły. Główny bar znajdował się na murowanym brzegu. Wszystkie miejsca delikatnie falowały razem z wodą, ale siedzący nie zwracali na to uwagi, najwyraźniej przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy. Podawano tu nie tylko alkohol, ale też i jedzenie. Najwyraźniej było to coś w rodzaju stołówki Gildii, dość duże wysokie pomieszczenie oświetlone wieloma latarniami i pochodniami.
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Łotrzyk z westchnieniem, oglądając się za kelnerkami, alkoholem oraz jedzeniem szedł dalej. Zerknął na wampira, dla urozmaicenia drogi uznał iż warto się zintegrować. Starając się nie zbliżając bardziej niż konieczne, ze względu na krew która jak się okazuje ma dość mocne działanie, spróbował jakoś zagaić rozmowę.
- Nigdy nie miałem okazji pracować z wampirem, łowcą nagród i rycerzem w jednym a trochę już pracuję dla Gildii.
Offline
Weteran
Spojrzał na niego, powoli przesuwając głowę. Spod hełmu obecnie nie było nawet specjalnie widać jego oczu.
- Moi pobratymcy wolą biżuterię i porcelanę. A ja jestem niemal dwustuletnim szermierzem, choć pracuję tylko dla swoich idei- stwierdził, podłapując w sumie chęć do rozmowy, choć ubieranie hełmu sprawiało że mówił swoim zdeformowanym głosem- Kim jesteś w gildii? Pełnisz funkcje kata?
Ostatnio edytowany przez Ninja (2017-02-14 20:58:57)
Offline
Weteran
- Kata to raczej za mocne słowo. Zwykle unikam rozlewu krwi bo najzwyczajniej nie jest potrzebny do wykonywania pracy, zajmowałem się głównie planowanymi kradzieżami z rozmachem.
Zerknął gdzie był przewodnik i kontynuował trochę ciszej.
- Tylko teraz Gildia poleciła mi zająć się cholernym Kotem, pewnie dlatego iż osoby które bardziej się do tego nadawały zginęły. O czym nawet wcześniej nie raczono mi powiedzieć i chyba niezbyt przejęto się faktem iż mogłem dołączyć do grona trupów.
Offline
Weteran
Uśmiechnął się pod nosem, zwietrzywszy okazję. Rozpoczął też cicho:
- Mi proponowali pieniądze za łeb kota, choć prawdę mówiąc teraz już dawno przestało mi na nich zależeć. Satysfakcja ze złapania go wystarczy mi za wszystko. A wspólnicy są zawsze mile widziani, zwłaszcza miejscowi...
Offline
Weteran
- Mnie osobiście Kot gra na nerwach i tylko utrudnia życie aczkolwiek polecono mi go zrekrutować, chociaż mi osobiście bardziej podobało by się jakby zawisnął. Albo przepadł.
Przez chwilę milczał, zastanawiając się dokąd zmierza on i ta rozmowa. No i jeszcze raz się upewnił iż przewodnik go nie słyszy.
- Gildia ostatnio wydaje mi się nie być tym co dawniej, bardziej przypomina swój własny cień niż organizację którą była kiedyś...
Offline