Marsen napisał:
Następnie odwrócił wzrok do kobiety.
-Pani wygląda na równie zainteresowaną, co kolega. Przyłączasz się?
Powolnym krokiem podszedł do niej i wyciągnął dłoń, zaś drugą opierał się wciąż na biodrze.
- Jestem nieco innego temperamentu niż ty i twój chyba już od tej chwili towarzysz broni ale tak. Z chęcią. Postaram się dotrzymać wam kroku i myślę, że czym nas więcej tym raźniej.
Odpowiedziała również podając mu dłoń
Ostatnio edytowany przez Maffinka (2016-12-26 19:37:01)
Offline
Weteran
Rozejrzał się i przypadkiem zauważył chłopaka, który im się przyglądał. Wyszczerzył się i bez namysłu podszedł do niego.
- A ty co? Co się tak patrzysz? Chcesz nam pomóc? Mówią, że to każda jedna dłoń się przyda. Dwie ręce masz i wyglądasz na kumatego to możesz iść z nami.
Zniżył się i klepnął go po plecach, bardzo możliwe, że za mocno.
- Dalej, chodź!
Offline
Królowa psychopatów
Chłopak prawie się wyglebał na twarz gdy ten klepnął go w plecy.
- tak psze pana... ja... ja kogoś szukam... - zamyślił się nieco
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Założył ręce, gdy w końcu pomógł wstać ledwo znajomej kobiecie.
- Perfekcyjnie... - Jednak po zawołaniu Gracjana, od jego postury aż biła niechęć - Bierzesz kogoś bez konsultacji ze mną? Nie zagalopowałeś się trochę? Z resztą spójrz na niego. - wskazał palcem na postać Neko - Założę się, że nie umie nic więcej jak podebrać komuś portfel albo kapustę z pola - Prychnął z pogardą.
Offline
Marsen napisał:
Założył ręce, gdy w końcu pomógł wstać ledwo znajomej kobiecie.
- Perfekcyjnie... - Jednak po zawołaniu Gracjana, od jego postury aż biła niechęć - Bierzesz kogoś bez konsultacji ze mną? Nie zagalopowałeś się trochę? Z resztą spójrz na niego. - wskazał palcem na postać Neko - Założę się, że nie umie nic więcej jak podebrać komuś portfel albo kapustę z pola - Prychnął z pogardą.
- Oj nie bądź taki surowy. W takich niepozornych stworzeniach czasem drzemie więcej siły niż można by się tego spodziewać. Zresztą jak już powiedziałam - czym nas więcej tym raźniej, czyż nie?
Offline
Weteran
Mężczyzna wysczerzył się jeszcze bardziej.
- No właśnie dobrze gada! Bierzem go w podróż, nie ma takich przypadków co iść nie mogą. No chyba, że dzieciak. Dzieciakom spokój dajmy, ale ten ten to już widać, że przygody mu potrzeba, nie cycka. Przynajmniej tego matki. - zarechotał prymitywnie i popchnął chłopaka lekko w stronę grupy.
- No już, ruszaj się. Im wcześniej się poznamy tym lepiej. Dzisiaj liczy się każda sekunda, bo i tyle może cię dzielić od śmierci. - powiedział nieco posępnie, ale nadal z uśmiechem.
Ostatnio edytowany przez Gracjando (2016-12-26 20:24:08)
Offline
- Śmierć nie taka straszna jak ją malują ale zdecydowanie to jeszcze nie ten czas.
Stwierdziła pakując powoli swoje rzeczy.
- Co za niespodziewany rozwój wypadków... Dopiero przybyliśmy i już przyszło nam wyruszac w dalszą drogę.
Offline
Weteran
-W takim razie pięknie. Jeden człowiek od zabijania wszystkiego co żyje po drodze, jedna kobieta od trzymania dyplomatycznie nas przy życiu i jeden chłopak od umierania. Genialnie. - Mówiąc to nakazał swojemu gangowi by za nim poszli do namiotu starca. Gdy tam tylko dotarł - nawet jak sam, odezwał się do starca - Kapłanie, zebrałem drużynę.
Offline
Weteran
Kapłan wstał powoli na ich widok, odrywając wzrok od swojej lektury, którą jest jakaś potężna księga. Odkłada ją na stolik, obok świeczki i wstaje, unosząc ręce na ich widok
- Zebrałeś sporą grupę. Dobrze, chwała niech będzie Sigmarowi. Jednak przejdźmy do sedna- misja Wasza jest stricte misją odzyskiwawczą.
Odwrócił się i otworzył księgę na którejś stronie. Oczom Waszym ukazuje się kielich przypominający kształtem młot oparty o wieniec laurowy będący przy okazji jego podstawką. Nad kielichem widnieje narysowany symbol komety o dwóch ogonach- podobny do tego na piersi kapłana. Nie rozumiecie języka w jakim spisana jest ta księga.
- To święty artefakt naszego kultu, kurzący się obecnie- miejmy nadzieję- w kaplicy Sigmara, która wydaje się stać nadal w miasteczku, którego zgliszcza widać i stąd. Miasto jest prześladowane przez wiele istot, ciężko nawet określić co dokładnie Wam zagraża...
W jego oczach zapłonął żar, jakby płomyk świecy w niewyjaśnionych okolicznościach wstąpił w jego oczy.
- Pomijam fakt, że w trakcie wyprawy możecie wziąć cokolwiek chcecie. Tu natomiast oferujemy Wam usługi naszego brońmistrza, który wykuć Wam może oręż godny wojownika. Zatem. Co odpowiadacie?
Offline
Weteran
Nesdorim wrzasnął:
- Poleje się jucha! Podoba mi się to! Ale do odpowiadania to zostawiam mojego kolegę w kapeluszu, ja jestem od rąbania, on od gadania. Bądź ona. - wskazał na czarodziejkę. Gdy skończył już mówić, szczerzył się tylko złowrogo, myśląc już w jaki sposób odbierze życie istotom, które mu się nawiną podczas podróży. Jego niezaspokojona żądza krwi była bardzo widoczna dla wszystkich wokół niego.
Offline
- Nie ocenialabym pochopnie zdolności drugiej osoby. Czasem ktoś nadwyraz spokojny potrafi zaskoczyć w kryzysowej sytuacji. I poza tym walka powinna być ostatecznoscią bądź smutnym obowiązkiem ale cóż, widzę, że dla niektórych tutaj obecnych jest to...
Skrzywila się lekko
- ... rozrywka. Cóż zrobić, będzie kogo pilnować jak wyruszymy.
Offline
Weteran
Włożył ręce do kieszeni płaszcz, a następnie zwrócił dziób ku starcowi.
- Jak widać, towarzysze nie mają nic przeciwko. Chętnie wykonamy to zlecenie.
Offline
Królowa psychopatów
Chłopaczek się nie odzywał. Wyglądał na nieco zagubionego w całej sytuacji i tylko patrzył po kolei na swoich nowych towarzyszy.
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Spoiler:
Pokaż/Ukryj
Offline
Weteran
Kapłan skinął w ich kierunku głową, na twarzy jego malowała się pewna doza zaciętości, może wręcz wrogości. Ale raczej nie w kierunku Was.
- Dobrze zatem. Ufam, że sobie poradzicie- nie musi ginąć nikt, trzeba Nam jedynie tego artefaktu. Postarajcie się, a nic Was nie powstrzyma. Zgliszcza widać i z naszego obozu.
Wykonał głęboki ukłon Waszym kierunku, po czym wykonał w powietrzu znak przypominający młot
- Sigmar Was prowadzi.
Offline
Nifril podziękowała kapłanowi lekkim skinieniem głowy po czym zwróciła się w kierunku wyjścia z namiotu. Zmarszczyla lekko brwi, to wszystko wydawało się zbyt proste, zbyt blisko, do tego zachowaniy kapłana, zastanawiające, coś musi być na rzeczy.
- Na pewno nie będzie tak łatwo jak by się mogło wydawać...
Wyszeptala cicho.
Ostatnio edytowany przez Maffinka (2016-12-26 23:19:16)
Offline